Mjr Józef Splitt (1895 - 1940)

Bohater z Mogileńskiej Ziemi - zamordowany w Katyniu, strzałem w tył głowy.

Uczestnik I wojny światowej, powstania wielkopolskiego, II wojny światowej. Był świetnym zawodowym żołnierzem, przez długie lata szkolił siebie i innych w tym rzemiośle. Był przygotowany na śmierć na to, że ojczyzna zażąda od niego rzeczy najcenniejszej jaką posiadał - życia. Obowiązek swój spełnił do końca. Barbarzyńcy nie mogli go pokonać ani złamać, dlatego uciekli się do skrytobójczego mordu, nocą w lesie, strzałem w tył głowy ze strachu przed spojrzeniem w bohaterskie oczy.

Rok 1940 II wojna światowa. Polski, nie po raz pierwszy zresztą w historii nie ma na mapie świata. 1 września 1939 r. od zachodu armia hitlerowskich Niemiec i 17 września 1939 r. od wschodu armia sowieckiej Rosji wkraczają na terytorium Polski dzieląc się solidarnie łupem. Dokonują gwałtu na ziemi i ludziach tam przebywających, każdy z właściwym sobie wyjątkowym okrucieństwem i nienawiścią. Decyzją członków Biura Politycznego KC WKP(b) (Komitet Centralny Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii - bolszewików) w osobach, których nazwisk celowo nie zamieszczam, bo w żadnym razie nie zasługują na to, aby zapisać je w artykule poświęconym bohaterom, 5 marca 1940 r. zostaje wydany wyrok śmierci na ponad 21 tysięcy oficerów, żołnierzy Wojska Polskiego, policjantów, służby więziennej, pograniczników. To kwiat przedwojennej polskiej jakże nielicznej jeszcze inteligencji. Ta strata w połączeniu z powojennym uzależnieniem od wrogiego mocarstwa miała i ma zasadniczy wpływ na rozwój cywilizacyjny Naszej Ojczyzny. Brutalnie przerwane życie wykształconych, inteligentnych, doświadczonych mężów i ojców wielu dzieci nie pozwoliło im na osobisty wkład w ich wychowanie i rozwój. W marcu , kwietniu i maju 1940 r. rozkaz zostaje wykonany. Ofiary zostają pogrzebane w zbiorowych mogiłach - w Katyniu pod Smoleńskiem, Miednoje koło Tweru i Piatichatkach na przedmieściu Charkowa. Całemu zdarzeniu nadano status ściśle strzeżonej tajemnicy, popartej wykonywaniem równie haniebnych czynności w celu zatarcia śladów ludobójstwa. Od 1943 r. kiedy po raz pierwszy świat o tej zbrodni usłyszał trwają wysiłki ogromnej rzeszy ludzi i instytucji w celu ustalenia prawdy o Katyniu. Mimo ogromu przeszkód, czasami wręcz beznadziei uczyniono bardzo wiele dla przywrócenia pamięci ofiar.

kpt Józef Splitt
w mundurze 62pp
na koniu przynależnym oficerowi.
kpt Józef Splitt
na czele pododdziału
podczas defilady

Przeczytaj >>

SP2 Mogilno - 30.05.2009r. przewodnicząca Samorządu Szkolnego K. Piechulska w asyście dyrektora szkoły A. Łaganowskiego i n-la historii J. Garsztka - posadziła Dąb Pamięci mjra Józefa Splitta

Rok 2010, upłynęło 70 lat od tych tragicznych zdarzeń. Mówimy czas goi rany. Zapewne tak, ale pozostaje pamięć o ludziach, którzy zostali bestialsko pomordowani przez okupantów tylko za to, że byli Polakami. To na nas ludziach urodzonych po roku 1989 w wolnej Polsce spoczywa obowiązek zachowania ich w pamięci. Aby to się stało musimy spróbować zebrać i spisać wszelkie dostępne informacje biograficzne o ludziach, którzy ponieśli największe ofiary w obronie ojczyzny. Staraniem Rodziny Katyńskiej na mogileńskim cmentarzu przy głównej alei postawiono pomnik z krzyżem, napisem Katyń i pamiątkową tablicą z wyrytymi w granicie nazwiskami i stopniami wojskowymi mieszkańców Ziemi Mogileńskiej, o których wiemy, że zostali zamordowani w Katyniu. Próżno szukać w mogile prochów, tam ich nie ma. Leżą daleko, dokładnie niewiadomo w którym z trzech odkrytych miejsc kaźni. Obecnie używamy skrótu myślowego i mówimy o wszystkich "leżą w Katyniu". Ile trudu musieli włożyć najbliżsi, którzy przez dziesięciolecia zabiegali o to by odszukać choć maleńki ślad człowieka, który we wrześniu 1939 r. poszedł bronić ojczyzny i od tego czasu nie daje znaku życia. Tego też nie można zapomnieć barbarzyńcom. Tysiące wdów i sierot, matek, ojców, dziadków, sióstr i braci przez dziesięciolecia nie mogło usłyszeć prawdy i pomodlić się na doczesnych szczątkach najbliższych. Za to z pietyzmem i niespotykanym uporem gromadzili wszystko co ich przypominało. Okruchy zdarzeń w jakich uczestniczyli, pożółkłe fotografie, fragmenty listów. Tak właśnie jest z odtworzeniem losów (mjr.) kpt. Józefa Splitta, którego nazwisko widnieje na katyńskim obelisku mogileńskiego cmentarza. Uczestniczyłem z delegacją szkoły w uroczystości z okazji poświęcenia mogiły. Jednako konkretnie losami (mjr.) kpt. Józefa Splitta zainteresowałem się przy innej okazji. Szkoła Podstawowa nr 2 im. Marii Konopnickiej w Mogilnie z inicjatywy jej dyr. Andrzeja Łaganowskiego jest beneficjentem akcji pt. "Katyń....ocalić od zapomnienia", w ramach której, prowadzona jest ogólnopolska akcja sadzenia "Dębów Pamięci". Każdy przypisany jest do ofiary zamordowanej w Katyniu konkretnym imieniem i nazwiskiem. Ma ich być dokładnie 21 857. Dnia 29 maja 2009 r. w starannie wybranym miejscu przy głównym wejściu do budynku szkoły przewodnicząca samorządu szkolnego w asyście nauczyciela historii i dyrektora szkoły posadziła dębowe drzewko dla pamięci mjr. Józefa Splitta. Ponieważ jestem absolwentem "dwójki", który interesuje się obecnym życiem szkoły to wydarzenie zwróciło moją uwagę. Zobaczyłem nowe drzewo otoczone ozdobnym ogrodzeniem, do którego przymocowano tabliczkę. Dzięki zaangażowaniu osób, którym na początku tej pracy składam podziękowanie udało się ustalić wiele informacji z ciekawego ale jakże tragicznie zakończonego życia (mjr.) kpt. Józefa Splitta. Oto i one. Urodził się 7 lutego 1895 r. w Mogilnie jako syn Adolfa (ur.16.06.1859 r. zm. 31.08.1901 r.) pochowanego w grobie rodzinnym na cmentarzu w Mogilnie i Izabelli z Madałkiewiczów ur.? zm.1945 r. w niewyjaśnionych okolicznościach w Łodzi, gdzie się przeniosła na czas wojny do syna Wojciecha, brak danych na temat miejsca pochówku. Adolf i Izabella Splitt byli właścicielami okazałej kamienicy w Mogilnie pod adresem Rynek 19 stojącej do dziś. Obecnie znajduje się w niej Komenda Powiatowa Policji. Józef był ich czwartym dzieckiem z pięciorga a trzecim synem. Najstarszą z rodzeństwa była Bronisława (ur. 05.11.1890 r. zm. 28.12.1979 r.). Wyszła za mąż za Maksymiliana Thiela (ur. 02.10.1883 r. zm. 14.09.1958 r.) właściciela drogerii jeszcze przed I wojną światową pod nazwą "Drogeria Merkur", którą prowadził do września 1939 r. Po wkroczeniu wojsk niemieckich został wywłaszczony i drogeria przeszła na własność przesiedlonej z Litwy Wally Rogalschis (volksdeutsch). Przygotowanie zawodowe odbył w latach 1907 - 1911 w Poznaniu w firmie Czepczyński. W tym związku urodziło się dwoje dzieci córka Maria (ur.08.12.1912 r. zm.19.01.1978 r.) oraz 05.05.1923 r. syn Stefan Thiel obecnie mieszkający poza granicami Polski w niemieckim Bochum . To dzięki jego pamięci i zachowanym przez niego pamiątkom rodzinnym mogło powstać niniejsze opracowanie. Kolejnym był syn Władysław(ur. ? zm. 10.07.1931 r.), który podczas I wojny światowej walczył we Francji. Jak wielu mężczyzn z poznańskiego wcielony do armii niemieckiej. Ranny na francuskiej ziemi, w szpitalu poznał pielęgniarkę, wziął ślub i pozostał na obczyźnie. Następny w starszeństwie syn Jan Erazm (ur. 03.06.1893 r. zm. 29.04.1899 r.) mając niespełna 6 lat utopił się w jeziorze mogileńskim. Kolejnym piątym dzieckiem Adolfa i Izabelli był syn Wojciech, zamieszkały w Łodzi, działający w branży włókienniczej. Zmarł krótko po II wojnie. W Centralnym Archiwum Wojskowym w zbiorze na literę "S" pod sygnaturą CAW, AP 1769/89/4783; MiD WIH, L.W. 022/2 z 9 IV 1940. znajdujemy następujące informacje: Kpt. Józef Splitt s. Adolfa i Izabeli z Madałkiewiczów, ur. 7 II 1895 w Mogilnie. Członek "Sokoła" i POW. Uczestnik I wojny światowej i Powstania Wlkp. W 1920 służył w 62 pp. Kpt. Mianowany ze starsz. 1I 1928. Dca plutonu sap. Od 1933 w 33pp. We IX 1939 w OZ 18 DP. Jako mieszkaniec miasta Mogilna leżącego w prowincji poznańskiej zaboru pruskiego Józef Splitt zostaje wcielony do armii niemieckiej. Przechodzi szkolenie wojskowe, bierze udział w I wojnie. Jednocześnie jednak a może przede wszystkim jest aktywnym członkiem "Sokoła" organizacji towarzystw sportowych zajmującej się popularyzacją aktywności fizycznej wśród młodzieży jako właściwej drogi do wychowania zdrowego społeczeństwa. "Wychodzono z założenia, że tylko zdrowe społeczeństwo zarówno pod względem moralnym jak i fizycznym jest zdolne służyć ojczyźnie i jej skutecznie bronić". Kolejnym jakże naturalnym krokiem jest wstąpienie to tajnej Polskiej Organizacji Wojskowej działającej z inicjatywy i pod zwierzchnictwem Józefa Piłsudskiego. Kiedy po zakończeniu I wojny światowej w Wielkopolsce organizują się oddziały powstańcze, jako dobrze wyszkolony i doświadczony żołnierz, bez trudu w tych oddziałach znajduje sobie miejsce. Już 24 grudnia 1918 r. w Pleszewie powstaje wojskowa komórka organizacyjna tzw. kompania pleszewska, którą uznaje się za zalążek 62 pułku piechoty. Pod dowództwem ppor. Bociańskiego w dniu 27 grudnia uczestniczą w rozbrajaniu Niemców w Poznaniu mając w swoich rękach dworzec kolejowy. Dnia 30 grudnia ruszają Pleszewiacy z odsieczą do Ostrowa zagrożonego przez niemiecki garnizon z Krotoszyna. Dzięki udanemu manewrowi obejścia - zdobywają miasto. W ręce powstańców dostają się duże zapasy amunicji i umundurowania. 4 stycznia 1919 r. składają przysięgę na sztandar ofiarowany przez obywateli pleszewskich. W tym samym czasie zostają sformowane kolejne kompanie, powstaje baon, który w następstwie chlubnych bojów pod Miejską Górką, Zdunami i Sarnową. Rozkazem Frontu Nr 1 nazwano 1 baonem 8 pułku Strzelców Wielkopolskich. Po wcieleniu III baonu pułk kończy swoje formowanie i zostaje mianowany jako 8 Pułk Strzelców Wielkopolskich. W tym czasie pułkiem dowodził kpt. Paluch. 8 stycznia 1920 r. zaczyna się marsz w kierunku północnym celem realizacji postanowień Traktatu Wersalskiego i objęcia przez Polskę terenów Pomorza. W dniu 23 stycznia pułk zajmuje Nakło n/Notecią, a następnie wkracza do Bydgoszczy. Od 24 stycznia 1920r. pułk stacjonuje w garnizonie Bydgoszcz, w koszarach im. generała Franciszka Ksawerego Rymkiewicza przy ul. Warszawskiej. Społeczeństwo funduje sztandar, który uroczyście zostaje poświęcony w obecności dowodzącego pułkiem od 13 stycznia płk. Miszałowskiego. 17 stycznia 1920 r. po włączeniu Armii Wielkopolskiej w struktury Wojska Polskiego otrzymuje numer 62 i w kolejnych latach był potocznie nazywany pułkiem "Dzieci Bydgoskich" lub pułkiem piechoty wielkopolskiej.

Rok 1920. Wybucha wojna z bolszewikami. 11 marca pułk wyjeżdża z Bydgoszczy na front bolszewicki będąc w składzie 15 Dywizji Piechoty Wlkp., która w tym czasie po zajęciu rejonu Brody - Krasne - Złoczów pozostawała w odwodzie. Kiedy 25 kwietnia zaczyna się ofensywa 62 pułk piechoty bierze w niej czynny udział zdobywając Berdyczów i w ten sposób zapisując swoją kolejną chwalebną kartę. Podczas walk o Berdyczów wzięto do niewoli 15 oficerów, 860 szeregowych. Zdobyto 40 ckm, 1500 kb, 16 samochodów, 2 pociągi. Kroniki pułkowe odnotowują dwa nazwiska, podporucznik Józef Splitt i sierżant Andjelewicz Juljan jako te, zasługujące na wyróżnienie za dokonanie czynów wysoce chwalebnych godnych odnotowania. Niestety milczą w szczegółach czego i jakich okoliczności dotyczyły. Kolejne dni walki na froncie i kolejne sukcesy, rośnie liczba wziętych do niewoli jeńców i wyposażenia wojskowego. Dnia 3 maja pułk przechodzi w skład 3-ciej armii generała Rydza - Śmigłego i 8 maja zajmuje Kijów. Koleje dalszych losów 62 pp odpowiadają trudnym warunkom wojny z bolszewikami. Podczas odwrotu w kierunku Bugu toczy zaciekłe boje z nieprzyjacielem, ponosi straty ale też i kontratakuje biorąc kolejnych jeńców oraz zdobywając mienie wojskowe. Już 6 sierpnia Marszałek Józef Piłsudski jako Naczelny Wódz podejmuje decyzję stoczenia walnej bitwy nad Wisłą. 15 DP a w jej składzie 62 pp zostaje skierowana na przedmoście Warszawy. 15 sierpnia w bezpośredniej walce przeciwnik dopuszczony na odległość nie mniejszą niż 100 m zostaje odparty. Kolejno pułk brał udział w operacjach w m. Glinianki oraz pod Zambrowem gdzie II i III baon otacza nieprzyjaciela i zmusza do poddania. W pogoni za nieprzyjacielem żołnierze dotarli aż pod granicę pruską. 25 sierpnia odbywa się pierwsza w pułku dekoracja Krzyżem Virtuti Militari por. Szcześniaka i chor. Andlejewicza. Marszałek Piłsudski osobiście dokonał przeglądu I baonu i trzykrotnie dziękował kpt. Lorkowi ówczesnemu d-cy jednostki świetnej prezencji podczas defilady. Szlak bojowy 62 pp zakończył się na linii rozejmowej Nowejki - Bohunowo. Po zluzowaniu pułku na froncie odchodzi na ówczesną granicę państwa do rejonu Rubieszewicze. Wreszcie nadszedł czas powrotu do kraju. Pułk załadowano i kolejno baonami odjechał do Bydgoszczy. Rozpoczęto żmudną, systematyczną pracę czasu pokoju nad odbudową stanu osobowego i szkoleniem rezerw. Oczywiście mając znakomitą kadrę oficerską do której należał Józef Splitt musiało to być wykonywane z sukcesami. W 1931 r. pułk zdobywa za strzelanie proporzec strzelecki a w 1933 proporzec ponownie odzyskuje zdobywając II miejsce w armii. Ppor. Józef Splitt 1-ego stycznia 1928 r. zostaje mianowany na kolejny stopień oficerski zostaje kapitanem. Pełni funkcję dowódcy plutonu saperów.
Był dumą i chlubą całej rodziny. Wysoki, szczupły, niebywale wysportowany, znakomicie prezentował się w oficerskim mundurze budząc niekłamany podziw i zapewne co u niektórych odrobinę zazdrości. Każdy jego przyjazd do przedwojennego Mogilna liczącego wówczas około 5 tysięcy mieszkańców wzbudzał nie lada sensację. Przyjazd był zawsze awizowany i uzgadniany co do dnia i godziny. We wspomnieniach rodziny pamięta się chłopca, który dopytywał się o datę przyjazdu pana kapitana, aby osobiście być na dworcu powitać i pomóc w transporcie bagażu Alejami Mogileńskimi na Rynek 19. W tamtych latach nie było na dworcach taksówek. Józef był "oczkiem w głowie" matki Izabeli. Ta schorowana, cierpiąca na okropne bóle nóg, z bardzo zaawansowaną kataraktą kobieta całymi dniami przesiadywała w fotelu. Naprzeciw na stoliczku był obraz Matki Boskiej, przystrojony zawsze świeżymi kwiatami i palącą się wieczną lampką oliwną. Największą radość miała wtedy, gdy najukochańszy syn siedział przy niej i trzymając ją za ręce opowiadał o swoim życiu. Ona natomiast w codziennej modlitwie prosiła Boga o łaski dla niego. Józef Splitt z uwagi na specyfikę służby wojskowej nie mógł bywać często w domu nad czym zawsze szczerze ubolewał. Za to skrupulatnie i niejako obowiązkowo przyjeżdżał do domu na święta Wielkanocne i Bożego Narodzenia, uwielbiał je spędzać w gronie rodzinnym. Jako, że w owych latach były "normalne" zimy , czyli z solidnym mrozem i obfitymi opadami śniegu jako sportowiec z urodzenia i wychowania wykorzystywał zamarzniętą taflę jeziora mogileńskiego do uprawiania łyżwiarstwa. Z racji niewielkiej odległości jaką trzeba było pokonać między domem a lodowiskiem bardzo często korzystał z tej przyjemności. Miał w rodzinnym domu specjalne buty z łyżwami. Jeździł koncertowo i to jako solista i w parze z siostrzenicą Marią. Skakał przez śnieżne przeszkody, jeździł tzw. "pistoletem" na jednej nodze, przy sprzyjających warunkach odbywał wielokilometrowe ślizgi do Wylatowa i z powrotem. Chętnie uczył siostrzeńca jazdy na łyżwach. Wigilia zawsze była przygotowywana przez jego siostrę Bronisławę, gromadziła przy stole bardzo wiele osób z rodziny i personelu. Babcia rozpoczynała modlitwą, następnie było dzielenie opłatkiem i wzajemne składanie życzeń. Po wieczerzy wujek Józef stawał przed choinką, intonował swoim potężnym głosem kolędę "Bracia patrzcie jeno...". Następnie telefonicznie rozmawiał z "gwiazdorem" (w poznańskim tak określano św. Mikołaja), który stawał w drzwiach i rozpoczynał tradycyjnie od najmłodszych. Pytał, czy się było grzecznym, wymagał obietnicy poprawy, klęcząc należało powiedzieć pacierz i dopiero wtedy przystępował do rozdawania prezentów, czyli chwili, na którą najmłodsi czekali najbardziej. Jednego roku siostrzeniec otrzymał od "gwiazdora" (po latach okazało się wujka Józia) wspaniały samochód w kolorze niebieskim, który był napędzany siłą pracy nóg za pomocą pedałów.

Szczęśliwy siostrzeniec (mjr)kpt Józefa Splitt, mały Stefan obok i w prezencie od "gwiazdora".

Kolejne wspomnienia dotyczą tradycji rodzinnych związanych ze Świętami Wielkanocnymi.

Obowiązkowym punktem był długi spacer odbywany na trasie Rynek 19, obok kościoła farnego i Klasztoru Benedyktynów, do żelaznego mostu w Żabnie, przez most torem kolejowym do wsi Chabsko, obok cmentarza przez Mogileńskie Aleje, nad jeziorem i do domu. Podczas spaceru wujek Józio "znajdował" drobne monety 10, 20, 50 gr. zwracając taktownie uwagę, że najmłodszy spacerowicz nie widzi monet jakoby rzucanych przez pasażerów pociągów jeżdżących na trasie Mogilno - Orchowo. Idąc wytężał mały Stefan wzrok i z czasem również udawało się coś znaleźć. Wszystko jak zwykle wyjaśniło się później. Znany z wielkiego poczucia humoru i szczerego serca wujek niepostrzeżenie dla małego chłopca dyskretnie sam je podrzucał sprawiając radość. W okresach letnich ulubionym zajęciem (mjr.)kpt. Józefa Spitta było żeglowanie po rzece Brdzie oraz pływanie. Swoją ogromną pasją do sportu potrafił zarazić pozostałych członków rodziny, np. pływanie stało się ulubionym zajęciem dla wielu z nich. Pani Bronisława Thiel z domu Splitt siostra Józefa po wojnie jako osoba w starszym wieku zleciła synowi Stefanowi przeprowadzenie postępowania spadkowego kamienicy w Mogilnie Rynek 19. Do masy spadkowej należeli jej bracia Władysław, Józef, Wojciech. W takich przypadkach potrzebny jest adres zamieszkania lub akt zgonu. Rodzina wiedziała, że Józef prawdopodobnie dostał się do rosyjskiej niewoli dlatego między rokiem 1950 a 1960 (dokładnej daty p. Stefan nie pamięta) udał się do Grodna na Wileńszczyźnie do magistratu wiedząc, że tam znajdują się częściowe listy zaginionych polskich oficerów. Niestety nie odnaleziono nazwiska Józef Splitt. Na potrzeby wystawienia aktu zgonu wpisano, że zaginął. Takowy dokument powinien znajdować się w aktach sądu w Mogilnie gdzie zostało przeprowadzone postępowanie spadkowe dotyczące nieruchomości przy Rynek 19, której nowym właścicielem została Milicja Obywatelska. W latach późniejszych podczas kolejnego pobytu w Polsce dzięki osobistemu zaangażowaniu zięcia p. Stefana, dr. Mieczysława Bittnera uzyskano informację z Poznańskiego Stowarzyszenia Katyń o śmierci (mjr.)kpt. Józefa Splitta. Z archiwum akt w Inowrocławiu wydobyto wypis z aktu jego urodzenia. Informacja z Poznańskiego Stowarzyszenia Katyń podaje jako ostatni przydział dla mjr. Józefa Splitta 71 pp Rembertów k/Warszawy. Musiało to nastąpić w gorącym okresie przed samym wybuchem II wojny lub na jej początku. Ponieważ w CAW przy nazwisku widnieje stopień kpt. i przydział do 33 pp w OZ 18 DP wnioskuję, że zapewne nie zdążono ze sformalizowaniem awansu i przeniesienia z uwagi na wyjazd 33 pp piechoty na front. Obecnie możemy tylko snuć domysły i stawiać różne hipotezy takiego stanu rzeczy. Jednak prawdopodobieństwo takiego rozwoju zdarzeń moim zdaniem jest bardzo duże. W kampanii wrześniowej wojny obronnej 1939 r. 33 pp wchodził w skład 18 Dywizji Piechoty pod dowództwem płk. Stefana Koseckiego walczącej w ramach Samodzielnej Grupy Operacyjnej "Narew", gen. bryg. Czesława Młot - Fijałkowskiego. Dywizja została rozbita między 12-tym a 13-tym września pod Zambrowem. Resztki pułku, które wyrwały się z okrążenia walczyły do 2 października w rejonie leśniczówki Giełczyn, północnej części Czerwonego Boru leżącego w powiecie Zambrów. Kiedy tereny te zostały zajęte przez Armię Czerwoną oddział przeszedł do konspiracji. Ale wiadomo również, że 1 kompania batalionu marszowego 33 pp w składzie Zgrupowania "Brześć" walczyła między innymi w obronie twierdzy brzeskiej. Co prawda twierdza została zdobyta przez oddziały niemieckie ale na mocy umowy po 28 września przeszła pod okupację sowiecką. Wtedy też zapewne przejęli oni jeńców, polskich obrońców twierdzy. Jak było, kiedy (mjr.)kpt. Józef Splitt dostał się do niewoli, w którym obozie był przetrzymywany, kiedy i gdzie go zamordowano, gdzie dokładnie leżą jego szczątki nie wiemy. Żywię taką cichą nadzieję, że dzięki uporowi żyjących uda się w końcu odpowiedzieć na te i jeszcze wiele innych pytań. Na ścianie pamięci cmentarza w Katyniu jest tabliczka tej treści: 14078. Kpt. Józef Splitt, ur. 1895-02-07, miejsce urodzenia: Mogilno OZ 18 DP, zm. 1940, Katyń Niech będzie ona świadectwem dla potomnych, zachowajmy pamięć o człowieku, który życie swe oddał za ojczyznę, to nasz obowiązek i nasza powinność. Pamiętajmy, za nią kryje się historia człowieka. Historia która została brutalnie przerwana wbrew jego woli. Był świetnym zawodowym żołnierzem, przez długie lata szkolił siebie i innych w tym rzemiośle. Był przygotowany na śmierć na to, że ojczyzna zażąda od niego rzeczy najcenniejszej jaką posiadał - życia. Obowiązek swój spełnił do końca. Barbarzyńcy nie mogli go pokonać ani złamać, dlatego uciekli się do skrytobójczego mordu, nocą w lesie, strzałem w tył głowy ze strachu przed spojrzeniem w bohaterskie oczy. Cześć jego pamięci!

Na fotografiach rodzinnych od p. Stefana Thiela jest i taka przedstawiająca uroczyste sadzenie drzewa przez uczniów Szkoły Podstawowej nr 1 w Mogilnie w 1929 r. w której p. Stefan - jako pierwszoklasista bierze udział. Inny czas, troszkę inne miejsce i zapewne inna okazja temu przyświecała, ale okazała się znakomitą klamrą niejako spinającą z wydarzeniem z 29 maja 2009 r. Obecni uczniowie Szkoły Podstawowej nr 2 w Mogilnie z roczników zaczynających się od 2000 posadzili "Dąb Pamięci" mjr. Józefa Splitta o życiu, którego dowiedzieli się dzięki materiałom uzyskanym właśnie od p. Stefana Thiela jego siostrzeńca.

80 lat wcześniej.
Uroczystość na dziedzińcu Szkoły Podstawowej nr 1 w Mogilnie z 1929 r. podczas, której posadzono drzewo.

Tekst: Eryk Weber; Na podstawie: Kronika rodzinna p. Stefana Thiela z Bochum przekazanej do zbiorów bibl. SP 2; "KURJER BYDGOSKI" niedziela, dnia 17 czerwca 1934 r. Nr 136, str. 6; Katyńska zbrodnia" Andrzej Leszek Szcześniak "Lista katyńska"; Adam Moszyński "Dramat Katyński" Czesław Madajczyk; "Katyń" - relacje i wspomnienia, wstęp i opracowanie Andrzej Leszek Szcześniak; Wikipedia

Zdjęcia z kroniki rodzinnej p. Stefana Thiela Zamieścił i opracował graficznie A. Łaganowski