Droga Krzyżowa, Gorzkie Żale

Droga Krzyżowa
Gorzkie Żale

Nabożeństwo wielkopostne o charakterze adoracyjnym, polegające na symbolicznym odtworzeniu drogi Jezusa Chrystusa idącego na śmierć i złożenia Go do grobu. Tradycja ta powstała w Jerozolimie. W średniowieczu rozpowszechnili ją franciszkanie, którzy oprowadzając pątników zatrzymywali się przy stacjach przedstawiających historię śmierci Jezusa. Liczbę czternastu stacji ustalono w XVII wieku. W kościołach katolickich Droga Krzyżowa przedstawiana jest w formie czternastu obrazów lub rzeźb rozmieszczonych na ścianach bocznych świątyni. Stacje drogi krzyżowej to nie tylko odtworzenie wydarzeń z ostatnich dni Chrystusa. Mają one swą bogatą symbolikę. Dla nas katolików są podstawą rozważań medytacyjnych dotyczących tego, czym jest prawda, miłość, cierpienie, śmierć.

Droga Krzyżowa

STACJA I

JEZUS SKAZANY NA ŚMIERĆ
Tego dnia Jezus stawał kolejno przed Annaszem, Kajfaszem, Herodem i Piłatem, którzy mieli Go osądzić. W końcu tłum skazał Go na ukrzyżowanie, na najbardziej okrutną śmierć. Tytuł winy brzmiał "To jest Jezus Chrystus, Król Żydowski".

przyklęknij
- Wielbimy Cię i błogosławimy, Chryste, żeś przez krzyż Twój święty świat odkupić raczył.

Jezus skazany na śmierć przed trybunałem Piłata. To było zdarzenie historyczne, ale ono wciąż się powtarza. Zanim doszło do wyroku, Chrystus Pan był pytany, kim jest. Odpowiedział: "Jam jest Prawda". Obudził wątpliwości: Cóż to jest Prawda? Ale wątpliwość była retoryczna, bez nadziei otrzymania odpowiedzi, bez wysiłku poznania. Cóż to jest Prawda? Gdyby człowiek na to pytanie rzetelnie odpowiedział, nie wydałby wyroku śmierci na Syna Bożego, na Słowo Przedwieczne, na Nauczyciela Prawdy, na Dobrą Nowinę. Zawsze sumienie moje powiedziałoby mi: "Ja żadnej winy w Nim nie znajduję". Odrobina myśli, odrobina refleksji - i odpowiedź gotowa.
Postawię sobie pytanie: Cóż to jest Prawda? Dołożę wysiłków, by nie wydać wyroku na Boga bez rzetelnej odpowiedzi na to pytanie. Nie umiem odpowiedzieć - podejmę trud, który nakazany jest każdemu umysłowi; dopiero wtedy mogę wyrokować, kiedy już wiem, co to jest Prawda.
Uczynię postanowienie, aby w mych myślach, słowach, uczuciach, pismach, nie było zuchwałej odpowiedzi i zuchwałego wyroku na Chrystusa. Uczynię wszystko, aby poznać Prawdę.
Ojcze nasz ... .Któryś za nas cierpiał rany ...

STACJA II

JEZUS BIERZE KRZYŻ NA RAMIONA SWOJE
Żołnierze ubrali skazańca w szkarłatny płaszcz i koronę cierniową, by biczami i pluciem w twarz oddać Mu cześć. Gdy mieli już dość wyszydzania, zmusili Go do niesienia krzyża na Golgotę.

Wielbimy Cię i błogosławimy, Chryste, żeś przez krzyż Twój święty świat odkupić raczył.

Nie chcę myśleć, że to był krzyż z drzewa. Owszem, pomyślę, że to był ciężar świata, ciężar człowieczeństwa, że to był i ten ciężar, który w pewnej cząstce na mnie spada. A więc mój krzyż i mój ciężar. "Położył Pan na ramiona Jego nieprawość nas wszystkich". Niesie więc i moją nieprawość. Ale nie tylko! On niesie moje zadania życiowe, albowiem sam ich udźwignąć nie mogę. Może niekiedy myślę, że nie podołam, bom niemocny, słaby. Będę pamiętać i o tym, że w przeciwnościach jest moc doświadczeń i że wystarczy mi Łaska, której Bóg mi udziela. Może wydaje mi się, że jestem niezdolny do wielu zadań i trudów, do wyznania wiary, do zajęcia własnego stanowiska.
Pomyślę: Nie idę sam, mój krzyż niesie mój Bóg. Jest nas dwóch: On i ja. Chrześcijanin nigdy nie jest samotny, jest z nim Chrystus. Idą razem. W trudzie codziennym specjalnie pamiętać będę o tym: jesteś przy mnie, podsuwasz Twoje ramię pod mój krzyż. Idziemy więc razem.
Ojcze nasz .... Któryś za nas cierpiał rany .

STACJA III

JEZUS PIERWSZY RAZ UPADA POD KRZYŻEM
Jezus wyruszył na górę, na Golgotę, w otoczeniu żołnierzy. Za nimi podążał tłum gapiów. Nie każdy z tych ludzi krzyczał przed Piłatem "Ukrzyżuj Go!", niektórzy chcieli być przy Tym, który nauczał ich przez ostatnie dni w Świątyni Jerozolimskiej. Patrzyli, jak Ten, który mówił tak prosto i mądrze jednocześnie, upadł nagle pod ciężarem krzyża. Jak zwykły człowiek.

Wielbimy Cię i błogosławimy, Chryste, żeś przez krzyż Twój święty świat odkupić raczył.

Wiem, że tylko Bóg mógł odkupić świat, ale Bóg, który przyoblekł ciało ludzkie. Czy jest prawdziwym człowiekiem? Bóg nie upada, więc skoro upadł - jest i człowiekiem, bo ludzką rzeczą jest upadać, chociaż szatańską - trwać w upadku, poddać się zwątpieniu i myśleć, że nie jesteśmy zdolni już powstać, że nie ma siły, która mogłaby nas podźwignąć.
A więc: prawdziwy Bóg, który nie upada, i prawdziwy człowiek, który upada. Jestem spokrewniony z Nim przez moje człowieczeństwo, które wraz z Nim upada; ale On wspiera mnie przez swoje Bóstwo, które nieustannie podnosi i dźwiga moje człowieczeństwo. W upadającym człowieku spostrzegam towarzysza mojej drogi życia; w dźwigającym się - dostrzegam Boga, który mnie podnosi i dźwiga. W Nim widzę mój obowiązek podnoszenia się i dźwigania. Przyzywam Cię na pomoc we wszystkich moich upadkach, byś Ty mnie podźwignął.
Ojcze nasz ... Któryś za nas cierpiał rany .

STACJA IV

JEZUS SPOTYKA MATKĘ SWOJĄ
Uginając się pod ciężarem krzyża, Jezus spotyka Matkę. Matka była obok przez cały czas, krocząca w tłumie za swym Synem. Teraz dopiero Jezus zauważył ją. Czy coś powiedział? Czy Ona odpowiedziała? Może nie usłyszeli się w rozkrzyczanym tłumie, ale oni już wcześniej wszystko wiedzieli. Może tylko zobaczyli wielki strach i ból w swoich oczach.

Wielbimy Cię i błogosławimy, Chryste, żeś przez krzyż Twój święty świat odkupić raczył.

Nawet Jezus, choć był Bogiem, na tej ziemi musiał mieć pomoc Matki. Nawet człowiek mocny, pełen charakteru, siły, samodzielności niezwykłej, pewny siebie, musi dostrzec przy sobie taką siłę, delikatną, macierzyńską, której niekiedy usłuchać trzeba, warto, należy. I Jezus więc, doskonały Człowiek - esse Homo - na drodze swego trudu kalwaryjskiego spotkał tę delikatną, subtelną siłę, która obecnością swoją doń przemawiała. Wystarczyło, że przeszła, że stanęła. I że spojrzała... Jakże często w naszym zuchwałym stylu życiowym odrzucamy od siebie wszystko, co zda się być uosobieniem miękkości. Jakże dobrze robimy, gdy zaufamy temu, co macierzyńskie, temu, co z matki, temu, co w duszy naszej z tej duchowej głębi serca. Boć macierzyństwo to jest serce. Matka - to serce. W trudzie krzyża trzeba też odrobiny serca. Chrystus spotykając Matkę swoją pokazuje nam, że nie trzeba gardzić sercem, że trzeba się odwoływać do serca. I oto spotyka się serce z sercem. Serce Dziecka z sercem Matki. Tak jest w moim życiu osobistym. Tak jest też w dziejach ludzkości, tak jest w dziejach Kościoła, tak jest w codziennym moim obowiązku. Szukam serca, szukam matki. Jaka to wielka radość, że to jest Matka Najświętsza, Matka Boga Żywego, Matka Słowa Wcielonego. Zabiegnę i ja drogę tej Matce i złączę swoje życie z Jej życiem, kroki mej drogi - z Jej drogą.
Ojcze nasz ... Któryś za nas cierpiał rany .

STACJA V

SZYMON Z CYRENY POMAGA DŹWIGAĆ KRZYŻ JEZUSOWI
Żołnierze zmuszają przechodzącego Szymona do pomocy Jezusowi. Chcą z litości pomóc oskarżonemu, czy też chcą jak najszybciej wykonać wyrok? Jednak Jezus może liczyć na pomoc zwykłego człowieka. Nawet ludzie, którzy o Jezusie wcześniej nie słyszeli, lub którzy byli daleko od niego, nagle - wydawałoby się, przez przypadek - mogą pomóc Jezusowi, stają się częścią planu Zbawienia. Do samego szczytu góry Jezus i Szymon będą już iść razem.

Wielbimy Cię i błogosławimy, Chryste, żeś przez krzyż Twój święty świat odkupić raczył.

Był przymuszony, zapewne przez żołnierzy, bo podaje Ewangelia: "angariaverunt eum". A więc wywarli na niego presję, by chciał pomagać w dźwiganiu krzyża. Ale to nie był tylko przymus żołnierski, to był jakiś delikatny wpływ Boga, który niósł krzyż ludzkości. On też przymuszał człowieka, aby niósł krzyż ludzkości razem z Bogiem. W tej świętej wspólnocie zbawiania świata potrzebny był Bogu człowiek. Świat nie może być zbawiony jedynie przez Boga, bez udziału naszego. I człowiek nie może być zbawiony bez własnego udziału. W mojej duszy nic się nie odmieni bez osobistego wysiłku, bez współdziałania z Łaską Bożą. Człowiek więc musi dźwigać krzyż odkupienia. Nie możemy się zwolnić od tego obowiązku. Nie możemy stać z boku, jako rzesza widzów. Musimy wziąć czynny udział w trudzie Boga zbawiającego świat. Jakże to jest wysoce ludzkie, że człowiek nie zawdzięcza wszystkiego Bogu, że musi brać udział osobisty w trudzie - zbawiającego świat - Boga. To jest szacunek dla człowieka, dla mnie, dla każdego z nas. Ale zarazem jest to wskazanie, jak bardzo jesteśmy wszyscy Bogu i Kościołowi potrzebni w dziele Bożym na ziemi i w dziele Kościoła. Biorę więc krzyż Jezusowy, nie tylko mój, ale krzyż dzieła odmiany świata. Biorę krzyż Kościoła na swoje ramiona i niosę go z Chrystusem żyjącym w Kościele.
Ojcze nasz ... Któryś za nas cierpiał rany ...

STACJA VI

WERONIKA OCIERA TWARZ JEZUSOWI
Za Jezusem, w tłumie idą także kobiety, które znały Jezusa. Kochały Go miłością, której same może nie rozumiały. Maria Magdalena, Weronika, Maryja. Weronika - być może zachęcona przykładem Szymona - podchodzi do Jezusa, by wytrzeć mu twarz.

Wielbimy Cię i błogosławimy, Chryste, żeś przez krzyż Twój święty świat odkupić raczył.

Podanie pobożne zapisało nam to zdarzenie i przekazało wiekom. Oblicze Chrystusa, przez które przebija wielka godność Boga, zostało zniekształcone i zbrudzone przez samo życie. To, co najpiękniejsze, okryte zostało procesem ludzkiego życia i owocem "alchemii ludzkiej" tego świata. Czyż miałoby tak pozostać? Czyż Bóg może pozwolić, aby oblicze człowieka, stworzone na obraz i podobieństwo Boże, miało być zniekształcone? Bóg nie pozwoli zniszczyć swoich planów. Nasze oblicze ma odbijać na sobie światło oblicza Bożego. Jeżeli życie ludzkie zniekształciło oblicze Boże na naszym życiu, jeżeli nie oszczędziło nawet oblicza Jezusa, to ktoś musi się przyczynić do tego, żeby temu obliczu przywrócić obraz Boży. I oto na drodze Jezusa stanął człowiek, aby obliczu jego przywrócić światło Boże. Odtąd Weronika stała się symbolem i wzorem. To nasze zadanie - ocierać oblicza ludzkie, omywać z nich trud i pot życia, przywracać człowiekowi właściwy obraz Boży, przywracać mu radość, piękno nadane przez Boga, uczłowieczać człowieka, dźwigać go a nie spychać, podnosić i podtrzymywać. Jakże to wspaniałe zadanie dla każdego z nas! Jeśli moje oblicze duchowe będzie czyste, to w mej duchowości, jak w przecudnym jakimś roztworze odmładzającym, będę maczać swoje pióro, którym odczyszczę każdą twarz. Czyż słowo wypowiedziane i napisane nie jest zdolne omywać ludzkość i każdego człowieka? Czyż niekiedy nie rozpogodzi się serce, czytając myśl podniosłą i dźwigającą wzwyż? Czyż w mojej pracy i w moim trudzie pisarskim nie mogę być naśladowcą tej niewiasty, która, według podania, zabiegła drogę Chrystusowi, ażeby omyć Jego oblicze? Spojrzę na moich braci, którzy utrudzeni idą drogą życia. To jest Chrystus idący po kalwaryjskiej drodze, uznojony, umęczony. Podejdę do Niego i otrę Jego twarz, aby znowu była ludzką i - Bożą.
Ojcze nasz ... Któryś za nas cierpiał rany ...

STACJA VII

JEZUS DRUGI RAZ UPADA POD KRZYŻEM
Jezus znowu upadł. A każdy upadek na kamienistą ziemie to nowy ból, skóra zdarta do krwi i siniaki. Może już nie miał siły patrzeć pod nogi, by nie potknąć się o kamień, a może nie patrzał, bo zauważył kogoś w tłumie. Z pomocą Szymona Jezus wstaje i idzie dalej.

Wielbimy Cię i błogosławimy, Chryste, żeś przez krzyż Twój święty świat odkupić raczył.

Gdy patrzę, jak Chrystus wdeptany jest w błoto ziemi, przypominają mi się te przedziwne procesy myśli, akty woli ludzkiej - to wszystko, co spycha Go w błoto. Leży w tym błocie Człowiek, o którym już prorok mówił, że jest "robak, a nie człowiek, pośmiewisko ludzkie i wzgarda pospólstwa". Ale ten Człowiek w błocie jest jak ziarno pszeniczne, które musi wpaść w błoto i obumrzeć, bo jeśli obumrze - owoc stokrotny przynosi, a jeśli nie obumrze - samo pozostaje. Cóż po pełnych spichlerzach pszenicznego ziarna? Ziarno musi być rozrzucone, musi pójść do błota i dopiero, gdy w błoto wpadnie, rozmiękczone wydobywa ze swego serca siły żywotne, aby je ukształtować w złoty kłos. Wydaje owoc stokrotny ze swojej męki, z pokory i ze swego cierpienia. Tym się, dopiero żywi głodne dusze. Ileż trzeba mojej osobistej męki, osobistego trudu, pokory, aby móc karmić! Nie jest więc najboleśniejszą rzeczą, że nawet Bóg leży w błocie, bylebyśmy tylko dostrzegli w Nim Boga. I mój upadek nie może uczynić mnie błotem. Chrystus się podniósł. Tyle razy w dziejach wepchnięto Go w błoto i tyle razy powstawał, otrząsał się z błota, żywił i prowadził rzesze do Życia. Tak uczynił Chrystus po drugim upadku, tak czyni każde jego dziecko: powstaje i idzie naprzód. Ludzka rzecz upadać - szatańska trwać w upadku. A więc i ja powstanę i choćbym był brudny od błota, wiem, że przez pokorę i przez wyznanie win wydam owoc stukrotny.
Ojcze nasz ... Któryś za nas cierpiał rany ...

STACJA VIII

JEZUS POCIESZA PŁACZĄCE NIEWIASTY
W miarę zbliżania się do celu Jezus słyszy coraz więcej głosów współczucia i litości. Nagle Ten, którego godziny są policzone, mówi do idących obok niewiast, by płakały raczej nad sobą, gdyż same są tylko gałązkami tego drzewa, którym jest Jezus.

Wielbimy Cię i błogosławimy, Chryste, żeś przez krzyż Twój święty świat odkupić raczył.

Nie płaczcie nade mną, płaczcie nad sobą i nad synami waszymi. Chrystus na drodze krzyżowej nie przestaje myśleć o innych. Jego myśl jest skierowana ku tym, których trzeba pocieszać. Cierpienie nie zamyka Mu oczu na dolę ludzką. On nadal jest człowiekiem i bratem cierpiących, uczestnikiem człowieczeństwa i braterstwa. Dostrzega płaczące niewiasty. Ale czyż płacz ich pomoże Jezusowi? Czy zdołają zawrócić Go z drogi na Kalwarię? Nie. Tego nawet Jego Matka nie próbowała. Idzie o to, ażeby człowiek współczujący Bogu pamiętał, że najbardziej pomaga wtedy, gdy wchodzi w siebie i odmienia samego siebie. Ten Chrystus, nad którym płaczę, jest moją siłą. On mi przypomina mnie samego, obowiązki moje i moich synów. A właśnie na tych synach świat dopełnia swych praktyk. Chrystus to zielone drzewo; jeśli na zielonym drzewie to czynią, cóż będą czynić na suchym? Nie płaczcie więc nade mną! Mają katolicy zwyczaj współczucia nieustannego z Kościołem. I poprzestają często na współczuciu łez i narzekań. A tymczasem nie o to idzie. Siła kościoła nie polega na łzach jego dzieci. Siła Kościoła polega na tym, ażeby Chrystus idący drogą przemówił do mnie, ażebym głos jego usłyszał, żeby dotarł do mej duszy, poruszył ją i odmienił, przez Łaskę z Bogiem zjednoczył. Przez to wzrasta Chrystus, przez to też rośnie siła Kościoła. Nie płaczcie więc nad Kościołem! Płaczcie nad sobą i synami swoimi. Jesteście odpowiedzialni za siebie i za synów waszych. Chrystus widzi ciebie, mój bracie, widzi twój płacz. Niech będzie owocny, niech będzie skuteczny.
Ojcze nasz ... Któryś za nas cierpiał rany ...

STACJA IX

JEZUS UPADA POD KRZYŻEM PO RAZ TRZECI
Cel podróży już jest blisko. Już widać miejsce, na którym odbędzie się egzekucja wyroku. Jezus upada kolejny raz. Wydaje się, że droga do celu to ciągłe upadki. Lecz aby dojść do celu, należy wstać po każdym upadku. Jezus wstaje i niesie swój krzyż dalej.

Wielbimy Cię i błogosławimy, Chryste, żeś przez krzyż Twój święty świat odkupić raczył.

Na drodze krzyżowej wspominamy trzy upadki Chrystusa. A ile ich było - któż to policzy - gdy wspinał się na górę po ostrych kamieniach stromego wzgórza Kalwaryjskiego? Ile jest upadków w moim życiu, gdy po zboczach codziennego wysiłku wspinam się wzwyż? Ile razy upadam, ile razy opuszczam ręce? Ile razy dochodzę do wniosku, że już się nie warto podnosić, że i tak już jestem upadłym człowiekiem, a moja pierwotna niewinność nie wróci. I tak już ludzie znają mnie i niełatwo zapomną, niełatwo odmienią sąd o mnie. Cóż więc jest wart mój wysiłek i trud? A jednak, gdy przeglądam historię nawróceń, widzę, że wojowanie z Bogiem przez całe życie skończyło się dla wielu ludzi zbawiennym doświadczeniem ostatniego momentu, z krzyża, z bólu, z męki choroby: "Dziś jeszcze będziesz ze mną w raju". U ludzi żyjących, gdy śmierć zamyka ich oczy na życie, rodzi się zazwyczaj tak gorące pragnienie życia, iż łatwiej wtedy dostrzegają Boga Życia i prędzej Go rozumieją. Niejeden może wspomni: pozostały po mnie ... ?, które sławy mi nie przyniosą. Najważniejsza jest ta ostatnia kartka, ten finisz i epilog życia. Chociażbym był jako owca zjedzony i pozostały ze mnie tylko kości, wstanę, jak te suche kości na polu Ezechielowym. Choćby wszyscy wątpili, azali ożyją te kości, usłyszę: "prorokuj, synu człowieczy, prorokuj do tych kości, albowiem ożyją, podźwigną się i żyć będą". Chociażbym w tej chwili miał najgorsze wyobrażenie o moich ... ? (słuchaczach, czytelnikach, ludziach), chociaż byście popełnili wszystkie grzechy całego świata, o których nawet się nie wie, nic to! Bo każdy grzech, chociażby pracował w konkretnej materii, jest tylko brakiem bytu i doskonałości. Dopiero cnota jest bytem. Tyle człowiek wniesie do życia wiecznego, ile weźmie miłości ku Temu, który nie umiera. Nie wiem, ile razy upadłeś, ale choćbyś upadł raz trzydziesty trzeci, wstań i chodź prosto!
Ojcze nasz ... Któryś za nas cierpiał rany ...

STACJA X

JEZUS Z SZAT OBNAŻONY I ŻÓŁCIĄ NAPAWANY
Koniec drogi, lecz nie koniec bólu. Żołnierze zdzierają szaty z Jezusa dzieląc je miedzy sobą. W ten sposób Jezusowi zabrano wszystko, co tylko człowiek może posiadać. Jezus stał się ostatnim z ludzi - nie miał już nic, został poniżony bardziej, niż żebracy. Wszystko po to, by stać się bliskim każdemu człowiekowi.

Wielbimy Cię i błogosławimy, Chryste, żeś przez krzyż Twój święty świat odkupić raczył.

Przydarzyło się to Bogu, który przyodziewa cały świat. Przydarzyło się to Temu, który nikogo nie potępił, każdemu powiedział: "Idź w pokoju, nie grzesz więcej". A jednak świat nie podarował Mu jedynej szaty, całodzianej, którą otrzymał od swej Niepokalanej Matki. Świat zdarł ją z Jezusa. Chciał ujrzeć Boga w całej prawdzie - Boga nagiego. Świat nie chce Boga nieznanego. Świat chce znać Boga, jak Tomasz, i palce swoje włożyć w Jego bok. I ma do tego prawo. Bo to jest Bóg zbliżający się do nas, Bóg, który karmi, który żywi, który się daje spożyć, zjeść. Błogosławiony, który Bogiem żyje, który się Nim karmi, który ogląda całą Jego nagą Prawdę. Odsłonił ci się Bóg, a ty chciałbyś przejść przez życie nie obnażony? Chciałbyś ukryć twoje prywatne sprawy? Nie masz prywatnego życia. Twoje najbardziej osobiste sprawy są własnością wspólną, społeczną i przynoszą społeczeństwu dobro lub zło: zależy to od tego, co ukrywasz i czym jesteś. Świat chce poznać całą, nawet bolesną prawdę twoją. Po twoim życiu, jak po życiu ludzi, będą wydobywać okruchy pozostałe po tobie, będą badać i zbierać listy, notatki, zapiski. Niekiedy są one tak straszne, że nawet najbardziej cyniczni ludzie mówią: - Nie, nie godzi się tego publikować, nie godzi się tego drukować; to już stanowczo za dużo. Nie myśleliśmy, że aż tak wygląda jego prawda. Oby się to nie powtórzyło za kilka, czy kilkanaście lat, na mnie. Oby nie wstydzono się obnażyć mnie aż do końca. Oby w życiu moim nie było nic takiego, czego ludzie baliby się dotknąć, obnażyć i odsłonić. Niech poznają całą moją prawdę. By ta prawda była jednak pożywna, niechże i praca moja nad jej kształtowaniem będzie rzetelna, by w przyszłości ludzie nie musieli się wstydzić, odsłaniając jej nagość.
Ojcze nasz ... Któryś za nas cierpiał rany ...

STACJA XI

JEZUS DO KRZYŻA PRZYBITY
Długie gwoździe przebiły ręce i nogi, by ciężar skazańca utrzymać na krzyżu. Zmęczone ciało doznało kolejnego bólu, jeszcze większego, niż dotychczasowy. Na Golgocie stanął kolejny krzyż. Ale tylko Na tym krzyżu była tabliczka z napisem "To jest Jezus, Król Żydowski". Wyrok został wykonany.

Wielbimy Cię i błogosławimy, Chryste, żeś przez krzyż Twój święty świat odkupić raczył.

Dłonie, które błogosławiły, już nie mogą błogosławić. Błogosławione stopy, które nosiły Dobrą Nowinę, są przebite, aby już nie mogły jej nieść. Człowiek uwięziony na krzyżu! Człowiek niewolnikiem twardego, bezdusznego drzewska. Człowiek, który chce dobrze czynić, a nie zdoła! I cóż wtedy pozostaje? Czy to jest czas stracony? Czy już wszystek umarłem? Czy już nie mam nic do zrobienia? Jeszcze można wsłuchiwać się w słowa Tego, który przeszedł dobrze czyniąc, a teraz już nie może dobrze czynić, błogosławić, uzdrawiać, leczyć, mnożyć chlebów, karmić głodnych, pocieszać matek. Już nic nie może, ale jeszcze może rozmawiać z Bogiem: "Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?" Ale jeszcze może wołać: "Ojcze w ręce Twoje oddaje ducha mego". Czy to nie najwspanialsza rzecz w życiu człowieka, gdy już nic czynić nie mogąc, może jeszcze oddawać i oddaje Bogu ducha? Potrzebne są człowiekowi, takie chwile ogólnej niemożności działania, aby miał przynajmniej możność oddać Bogu, co Boże, i ducha swego skierować ku Niemu. Rozważamy życie tylu ludzi, którym pozostało już tylko to jedno. A jednak w takiej właśnie okoliczności zdziałali najwięcej. Nawet krzyż mój, do którego jestem przybity, przyjmę z pełnym zaufaniem, bo jeszcze mogę na nim rozmawiać z moim Bogiem. Jeszcze mogę Mu oddać to, co mam najszlachetniejsze - ducha mego; Ojcze, w ręce Twoje...
Ojcze nasz ... Któryś za nas cierpiał rany ...

STACJA XII

JEZUS NA KRZYŻU UMIERA
Jezus wisząc na krzyżu dusi się. Chcąc wziąć oddech musi podciągnąć się na przebitych gwoździem nogach. W końcu brakuje mu sił, by wziąć kolejny oddech. W obecności Matki, uczniów, niewiast i żołnierzy Jezus umiera. Nad światem zapada ciemność, blask słońca nie dociera na ziemie.

Wielbimy Cię i błogosławimy, Chryste, żeś przez krzyż Twój święty świat odkupić raczył.

"A ja, gdy będę podwyższony od ziemi, pociągnę wszystkich ku sobie..." Gdy Jezus umiera - życie daje. Śpiewamy w hymnie paschalnym: "Mors et vita duello conflixere mirando". "Dux vitae mortuus, regnat vivus" - Wódz Żywota umarły, króluje żyw. Bóg zwycięża wtedy, gdy zda się umierać. Bo ciemności - dla niego - są jeszcze światłością. Pozostały przy Nim, gdy umierał, najwspanialsze duchy: Maryja, Matka Słowa Wcielonego, i Jan, autor prologu o Logosie, o Słowie: "In principio erat Verbum" - "Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo". Słowo - Bogiem było. B o g i e m - Słowo. Czy rozumiem, że Słowo jest tak wielką tajemnicą, iż Bogiem jest nazwane? Jakże muszę docenić tę tajemnicę! By ją docenić, trzeba było wielkiego ducha Jana. On, Ewangelista Słowa, został pod krzyżem i tam zrozumiał tajemnicę Słowa. Pozostało więc pod krzyżem to, co najszlachetniejsze: Maryja, Matka Słowa Wcielonego, i Jan, twórca Ewangelii o Logosie, o Słowie. Pod krzyżem wytrwać mogą wielkie duchy. Błogosławieni ci, którzy wytrwali...
Ojcze nasz ... Któryś za nas cierpiał rany ...

STACJA XIII

JEZUS Z KRZYŻA ZDJĘTY I NA RAMIONACH SWEJ MATKI ZŁOŻONY
Widząc, że Jezus już nie żyje, jeden z żołnierzy dla pewności przebił bok skazańca. Innym ukrzyżowanym, którzy jeszcze nie umarli do wieczora, żołnierze łamali kości - trzeba było pochować wszystkie ciała, by godnie uczcić dzień Szabatu.

Wielbimy Cię i błogosławimy, Chryste, żeś przez krzyż Twój święty świat odkupić raczył.

Przypomnę sobie rzeźbę "Piety" - Michała Anioła. Dwie twarze: młodzieńcza twarz Maryi i pełna uśmiechu twarz Jezusa. Jednak kończy się nawet krzyż. Nie jest on największym prawem tej ziemi. Dla krzyża jest tylko jeden Wielki Piątek na ziemi. Przyjdzie potem nadzieja Wielkiej Soboty. Przyjdzie triumf Wielkiej Niedzieli. Jak dobrze jest pamiętać o tym w męce i w trudzie. W Tobiem, Panie, zaufał! Najwyższym bowiem prawem nie jest krzyż, lecz życie. A największym zadaniem świata jest przywracać życie, niecić je, budzić, miłować. Jesteśmy synami życia, powołanymi do życia wiecznego. "Życie jest światłością ludzi". Ilekroć krzyż mnie udręczy, wspomnę, że jestem powołany ze śmierci do żywota. Gdy trud pracy mnie zgnębi, pamiętać będą: skończy się praca, kartki papieru wyjdą, atrament wyschnie, pot z czoła obetrę, zapalę słońce Boże nad głową. A jednak jestem dzieckiem życia. Krzyż pozostał za mną. Przede mną - Życie!
Ojcze nasz ... Któryś za nas cierpiał rany ...

STACJA XIV

JEZUS ZŁOŻONY W GROBIE
Ciało Jezusa zostało zdjęte z krzyża, owinięte w czyste płótno i złożone do grobu wykutego w skale. Wejście do grobu zablokowano dużym kamieniem. Następnego dnia, gdy uczeni w Piśmie przypomną sobie o proroctwie zmartwychwstania, przed grobem postawione zostaną straże.

Wielbimy Cię i błogosławimy, Chryste, żeś przez krzyż Twój święty świat odkupić raczył.

Jezusowy grób. I mój grób. Długo pozostał w nim? "Trzeciego dnia zmartwychwstał". I mój grób pozostanie za mną. Pójdę do Ojca. Wspominam przeszłość, ale ważniejsza jest przyszłość. Badam historię, jednakże ważniejsze jest życie. W okresie XX wieku ważniejsze jest to tysiąclecie, które nadchodzi, niż to, które mija. Nie będę długo siedział przy grobie i płakał, choćby to był grób najsławniejszy. Idę w przyszłość. Już dziś pracuję dla życia, które przede mną, dla pokoleń, które idą, nadchodzą, dla zadań, które są do wykonania. Dziś żyję jutrem. A chociaż ono do mnie nie należy, bo najważniejsze zadanie człowieka sprowadza się do chwili obecnej, to jednak pamiętać będę o tym, że przyszłość buduję dziś. Jaka praca dziś, taka jutro przyszłość. Jakie słowo produkuję dziś, takie będzie czytane jutro. Jakie myśli przekażę dziś, takie będą kształtowały pokolenia idące jutro. Wychowuję dziś tych, którzy jeszcze nie żyją. Sam się wychowałem na literaturze tych, którzy dawno pomarli, a ja żyję ich duchem, Moim duchem i moim słowem żyć będą ci, którzy po mnie przyjdą. Zostawiam więc grób, tak jak Kościół zostawił poganom nawet Chrystusowy grób. "Dozwól umarłym grzebać umarłe swoje, a ty idź i głoś Królestwo Boże". Wstaję i idę za Panem i Ojcem Życia, za Ojcem przyszłego wieku.
Ojcze nasz ... Któryś za nas cierpiał rany ...

Gorzkie Żale

Nabożeństwo zapoczątkowali Księża Misjonarze w kościele Świętego Krzyża w Warszawie. Śpiewane są w niedzielę Wielkiego Postu we wszystkich kościołach naszego kraju.

Pobudka do rozmyślania Męki Pańskiej
1. Gorzkie żale przybywajcie, * Serca nasze przenikajcie,
2. Rozpłyńcie się, me źrenice, * Toczcie smutnych łez krynice.
3. Słońce, gwiazdy omdlewają, * Żałobą się pokrywają.
4. Płaczą rzewnie Aniołowie, * A któż -żałość ich wypowie?
5. Opoki się twarde krają, * Z grobów umarli powstają.
6. Cóż jest, pytam, co się dzieje? * Wszystko stworzenie truchleje!
7. Na ból męki Chrystusowej * Żal przejmuje bez wymowy.
8. Uderz, Jezu, bez odwłoki * W twarde serc naszych opoki!
9. Jezu mój, we krwi ran swoich * Obmyj duszę z grzechów moich!
10. Upał serca swego chłodzę, * Gdy w przepaść męki Twej wchodzę.

CZĘŚĆ 1
Gorzkie żale przybywajcie...
Intencja:

Przy pomocy łaski Bożej przystępujemy do rozważania męki Pana naszego Jezusa Chrystusa. Ofiarować je będziemy Ojcu niebieskiemu na cześć i chwałę Jego Boskiego Majestatu, pokornie mu dziękując za wielką i niepojętą miłość ku rodzajowi ludzkiemu, iż raczył zesłać Syna swego, aby za nas wycierpiał okrutne męki i śmierć podjął krzyżową. To rozmyślanie ofiarujemy również ku czci Najświętszej Maryi Panny, Matki Bolesnej, oraz ku uczczeniu Świętych Pańskich, którzy wyróżniali się nabożeństwem ku męce Chrystusowej. W pierwszej części będziemy rozważać, co Pan Jezus wycierpiał od chwili modlitwy w Ogrójcu aż do niesłusznego przed sądem oskarżenia. Te zniewagi i zelżywości temu Panu za nas bolejącemu ofiarujemy za Kościół święty katolicki, za najwyżeszego Pasterza z całym duchowieństwem, nadto za nieprzyjaciół krzyża Chrystusowego i wszystkich niewiernych, aby im Pan Bóg dał łaskę nawrócenia i opamiętniania.

HYMN
1. Żal duszę ściska, serce boleść czuje, * Gdy słodki Jezus na śmierć się gotuje, * Klęczy w Ogrojcu, gdy krwawy pot leje, * Me serce mdleje.
2. Pana świętości uczeń zły całuje, * Żołnierz okrutny powrózmi krępuje! * Jezus tym więzom dla nas się poddaje, * Na śmierć wydaje.
3. Bije, popycha tłum nieposkromiony, * Nielitościwie z tej i owej strony, * Za włosy targa, znosi w cierpliwości, * Król z wysokości.
4. Zsiniałe przedtem krwią zachodzą usta, * Gdy zbrojną żołnierz rękawicą chlusta; * Wnet się zmieniło w płaczliwe wzdychanie, * Serca kochanie.
5. Oby się serce we łzy rozpływało, * Że Cię, mój Jezu, sprośnie obrażało! * Żal mi, ach żal mi, ciężkich moich złości, * Dla Twej miłości!

LAMENT DUSZY NAD CIERPIĄCYM JEZUSEM
1. Jezu, na zabicie okrutne, Cichy Baranku od wrogów szukany, * Jezu mój kochany!
2. Jezu, za trzydzieści srebrników * Od niewdzięcznego ucznia zaprzedany, * Jezu mój kochany!
3. Jezu, w ciężkim smutku żałością, * Jakoś sam wyznał, przed śmiercią nękany, * Jezu mój kochany!
4. Jezu, na modlitwie w Ogrojcu, * Strumieniem potu krwawego zalany, * Jezu mój kochany!
5. Jezu, całowaniem zdradliwym * Od niegodnego Judasza wydany, * Jezu mój kochany!
6. Jezu, powrozami grubymi * Od swawolnego żołdactwa związany, * Jezu mój kochany!
7. Jezu, od pospólstwa zelżywie * Przed Annaszowym sądem znieważany, * Jezu mój kochany!
8. Jezu, przez ulice sromotnie * Przed sąd Kajfasza za włosy targany, * Jezu mój kochany!
9. Jezu, od Malchusa srogiego * Ręką zbrodniczą wypoliczkowany, * Jezu mój kochany!
10. Jezu, od fałszywych dwóch świadków * Za zwodziciela niesłusznie podany, * Jezu mój kochany!
Bądź pozdrowiony, bądź pochwalony, * dla nas zelżony i pohańbiony! * Bądź uwielbiony! Bądź wysławiony! Boże nieskończony!

ROZMOWA DUSZY Z MATKĄ BOLESNĄ
1. Ach! Ja matka tak żałosna! * Boleść mnie ściska nieznośna * Miecz me serce przenika.
2. Czemuś Matko ukochana, * Ciężko na sercu stroskana? * Czemu wszystka truchlejesz?
3. Co mnie pytasz, wszystkam w mdłości, * Mówić nie mogę z żałości, * Krew mi serce zalewa.
4. Powiedz mi, o Panno moja, * Czemu blednieje twarz Twoja? * Czemu gorzkie łzy lejesz?
5. Widzę, że Syn ukochany, * W Ogrojcu cały zalany * Potu krwawym potokiem.
6. O Matko, źródło miłości, * Niech czuję gwałt Twej żałości! * Dozwól mi z sobą płakać!

CZĘŚĆ 2
Gorzkie żale przybywajcie...
Intencja:

W drugiej części rozmyślania męki Pańskiej będziemy rozważać, co Pan Jezus wycierpiał od niesłusznego przed sądem oskarżenia aż do okrutnego cierniem ukoronowania. Te zaś rany, zniewagi i zelżywiości temuż Jezusowi cierpiącemu ofiarujemy, prosząc Go o pomyślność dla Ojczyzny naszej, pokój i zgodę dla wszystkich narodów, a dla siebie o odpuszczenie grzechów, oddalenie klęsk i nieszczęść doczesnych, a szczególnie zarazy, głodu, ognia i wojny.

HYMN
1. Przypatrz się, duszo, jak cię Bóg miłuje, * Jako dla ciebie sobie nie folguje. * Przecie Go bardziej, ni katowska, dręczy, * Złość twoja męczy.
2. Stoi przed sędzią Pan wszego stworzenia, * Cichy Baranek, z wielkiego wzgardzenia; * Dla białej szaty, którą jest odziany, * Głupim nazwany.
3. Za moje złości grzbiet srodze biczują; * Pójdźmy, grzesznicy, oto nam gotują, * Ze Krwi Jezusa dla serca ochłody * Zdrój żywej wody.
4. Pycha światowa niechaj, co chce wróży, * Co na swe skronie wije wieniec z róży, * W szkarłat na pośmiech cierniem Król zraniony * Jest ozdobiony!
5. Oby się serce we łzy rozpływało, * Że Cię, mój Jezu, sprośnie obrażało! * Żal mi, ach, żal mi, ciężkich moich złości, * Dla Twej miłości!

LAMENT DUSZY NAD CIERPIĄCYM JEZUSEM
1. Jezu, od pospólstwa niewinnie, * Jako łotr godzien śmierci obwołany, * Jezu mój kochany!
2. Jezu, od złośliwych morderców * Po ślicznej twarzy tak sprośnie zeplwany, * Jezu mój kochany!
3. Jezu, pod przysięgą od Piotra * Po trzykroć z wielkiej bojaźni zaprzany, * Jezu mój kochany!
4. Jezu, od okrutnych oprawców, * Na sąd Piłata, jak zbójca szarpany, * Jezu mój kochany!
5. Jezu, od Heroda i dworzan, * Królu niebieski, zelżywie wyśmiany, * Jezu mój kochany!
6. Jezu, w białą szatę szydersko * Na większy pośmiech i hańbę ubrany, * Jezu mój kochany!
7. Jezu, u kamiennego słupa * Niemiłosiernie biczmi wysmagany, * Jezu mój kochany!
8. Jezu, przez szyderstwo okrutne * Cierniowym wieńcem ukoronowany, * Jezu mój kochany!
9. Jezu, od żołnierzy niegodnie * Na pośmiewisko purpurą odziany, * Jezu mój kochany!
10. Jezu, trzciną po głowie bity, * Królu boleści, przez lud wyszydzany, * Jezu mój kochany!
Bądź pozdrowiony, bądź pochwalony, * Dla nas zelżony, wszystek skrwawiony, * Bądź uwielbiony! Bądź wysławiony! Boże nieskończony!

ROZMOWA DUSZY Z MATKĄ BOLESNĄ
1. Ach, widzę Syna mojego * Przy słupie obnażonego, * Rózgami zsieczonego!
. Święta Panno, uproś dla mnie, * Bym ran Syna Twego znamię * Miał na sercu wyryte!
3. Ach, widzę jako niezmiernie * Ostre głowę ranią ciernie! * Dusza moja ustaje!
4. O Maryjo, Syna swego, * Ostrym cierniem zranionego, * Podzielże ze mną mękę!
5. Obym ja, Matka strapiona * Mogła na swoje ramiona * Złożyć krzyż Twój, Synu mój!
6. Proszę, o Panno jedyna, * Niechaj krzyż Twojego Syna * Zawsze w sercu swym noszę!

CZĘŚĆ 3
Gorzkie żale przybywajcie...
Intencja:

W tej ostatniej części będziemy rozważać, co Pan Jezus cierpiał od chwili ukoronowania aż do ciężkiego skonania na krzyżu. Te bluźnierstwa, zelżywości i zniewagi, jakie Mu wyrządzono, ofiarujemy za grzeszników zatwardziałych, aby Zbawiciel pobudził ich serca zbłąkane do pokuty i prawdziwej życia poprawy, oraz za dusze w czyśćcu cierpiące, aby im litościwy Jezus krwią swoją świętą ogień zagasił; prośmy nadto, by i nam wyjednał na godzinę śmierci skruchę za grzechy i szczęśliwe w łasce Bożej wytrwanie.

HYMN
. Duszo oziębła, czemu nie gorejesz? * Serce me, czemu całe nie truchlejesz? * Toczy twój Jezus z ognistej miłości * Krew w obfitości.
2. Ogień miłości, gdy Go tak rozpala, * Sromotne drzewo na ramiona zwala; * Zemdlony Jezus pod krzyżem uklęka, * Jęczy i stęka.
3. Okrutnym katom posłuszny się staje, * Ręce i nogi przebić sobie daje, * Wisi na krzyżu, ból ponosi srogi * Nasz Zbawca drogi!
4. O słodkie drzewo, spuśćże nam już Ciało, * Aby na tobie dłużej nie wisiało! * My je uczciwie w grobie położymy, * Płacz uczynimy.
5. Oby się serce we łzy rozpływało, * Że Cię, mój Jezu, sprośnie obrażało! * Żal mi, ach, żal mi, ciężkich moich złości, * Dla Twej miłości!
6. Niech Ci, mój Jezu, cześć będzie w wieczności, * Za Twe obelgi, męki, zelżywości, * Któreś ochotnie, Syn Boga jedyny, * Cierpiał bez winy!

LAMENT DUSZY NAD CIERPIĄCYM JEZUSEM
1. Jezu, od pospólstwa niezbożnie, * Jako złoczyńca z łotry porównany, * Jezu mój kochany!
2. Jezu, przez Piłata niesłusznie * Na śmierć krzyżową za ludzi skazany, * Jezu mój kochany!
3. Jezu, srogim krzyża ciężarem * Na kalwaryjskiej drodze zmordowany, * Jezu mój kochany!
4. Jezu, do sromotnego drzewa * Przytępionymi gwoźdźmi przykowany, * Jezu mój kochany!
5. Jezu, jawnie pośród dwu łotrów * Na drzewie hańby ukrzyżowany, * Jezu mój kochany!
6. Jezu, od stojących wokoło * I przechodzących, szyderczo wyśmiany, * Jezu mój kochany!
7. Jezu, bluźnierstwami przez złego, * Współwiszącego łotra wyszydzany, * Jezu mój kochany!
8. Jezu, gorzką żółcią i octem * W wielkim pragnieniu swoim napawany, * Jezu mój kochany!
9. Jezu, w swej miłości niezmiernej * Jeszcze po śmierci włócznią przeorany, * Jezu mój kochany!
10. Jezu, od Józefa uczciwie * I Nikodema w grobie pochowany, * Jezu mój kochany!
Bądź pozdrowiony! Bądź pochwalony! * Dla nas zmęczony i krwią zbroczony, * Bądź uwielbiony! Bądź wysławiony! Boże nieskończony!

ROZMOWA DUSZY Z MATKĄ BOLESNĄ
1. Ach, Ja Matka boleściwa, * Pod krzyżem stoję smutliwa, * Serce żałość przejmuje.
2. O Matko, niechaj prawdziwie, * Patrząc na krzyż żałośliwie, * Płaczę z Tobą rzewliwie.
3. Jużci, już moje Kochanie * Gotuje się na skonanie! * Toć i ja z Nim umieram!
4. Pragnę, Matko, zostać z Tobą, * Dzielić się Twoją żałobą * Śmierci Syna Twojego.
5. Zamknął słodką Jezus mowę, * Już ku ziemi skłania głowę, * Żegna już Matkę swoją!
6. O Maryjo, Ciebie proszę, * Niech Jezusa rany noszę * I serdecznie rozważam.

Któryś za nas cierpiał rany - Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.

Struktura nabożeństwa
Wszyscy wierni oraz asysta gromadzą się w kościele.
1. Wejście: - Ksiądz celebrans
2. Wystawienie Najświętszego Sakramentu na ołtarzu.
3. Okadzenie.
4. Śpiewana jest pobudka. (Gorzkie żale przybywajcie...)
5. Ksiądz celebrans - intencja i wstęp
6. Śpiewane są pozostałe pieśni: Hymn - na stojąco
Płacz duszy nad cierpiącym Jezusem - na siedząco
Rozmowa duszy z Matką Bolesną - na siedząco
7. Następnie wszyscy klękają:
Któryś za nas cierpiał rany - Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami. (3 razy)
8. Kazanie pasyjne z ambony.
9. Chwila ciszy.
10. Okadzenie Najświętszego Sakramentu
11. Ksiądz celebrans - Błogosławieństwo Najświętszym Sakramentem. (wyniesienie krzyży)
12. Okadzenia krzyży.
13. Ucałowanie krzyża przez Liturgiczną Służbę Ołtarza i wiernych