Ks. Leon Mencel (1901 - 1969)

Urodził 17 lutego 1901 roku w Brudni. Zmarł 4 marca 1969 r. w Gniewkowie. Ojciec jego Dawid i matka Maria z Łosińskich - dzieci wychowali 11 w tym 7 córek i 4 synów. Ks. Kanonik Leon był najmłodszym z rodzeństwa. Naukę szkolną rozpoczął w Brudni, gdzie ojciec jego był nauczycielem, średnią ukończył w Inowrocławiu. Mimo tego, że dużo chorował, uczył się bardzo dobrze. Od najwcześniejszych lat pragnął być kapłanem. Po szkole średniej wstąpił więc do Seminarium Duchownego w Poznaniu i Gnieźnie. Święcenia kapłańskie otrzymał 18.10.1925 r. Kochał bardzo swoich rodziców którzy zmarli w ostatnim roku jego studiów seminaryjnych. Krótko pracował w Gnieźnie i Cerekwicy zyskując sobie sympatię wiernych. Po wikariacie w Inowrocławiu (parafia św. Mikołaja), Bydgoszczy (parafia św. Trójcy) objął probostwo w Murzynnie. Tutaj budował nowy kościół parafialny i znów otaczała go miłość i szacunek wiernych. Aresztowanie przez Gestpo w 1939 roku uniemożliwiło dokończenie wieży kościelnej nowego kościoła. Po strasznych przeżyciach i udrękach obozów koncentracyjnych w Górnej Grupie, Stuthofie, Sachsenhausen i Dachau, w których zawsze budował pogodą i głęboką wiarę - wrócił wyczerpany i schorowany do Murzynna. Nie oszczędzał się, bo był brak księży. Pracował z całą gorliwością i ofiarnością. Z wielkim więc żalem żegnali go parafianie Murzynna, gdy Władza Duchowna przeniosła go na proboszcza i dziekana do Gniewkowa w 1951 r. Przez lat 20 pełnił z właściwą sobie sumiennością urząd dziekana. Był prawdziwym ojcem dla współkonfratrów. Zdobył ich serca i zaufanie. Władza Duchowna w uznaniu zasług zamianowała go w roku 1964 honorowym Kanonikiem Kapituły Kruszwickiej. Na rok przed swą śmiercią na skutek zawału serca utracił przytomność podczas pogrzebu jednego z wiernych. Doznał przy tym bolesnego pęknięcia nogi w kostce. Nieświadomy, że zawał serca był powodem kontuzji nogi, leczył nogę ale nie serce, a kiedy w ostatnim miesiącu przed śmiercią odezwało się ono groźnymi przejawami, nie zdawał sobie sprawy z grożącego niebezpieczeństwa. 4 marca 1969 r. drugi zawał serca przerwał nić jego pracowitego życia. Pracowity i skrupulatnie dokładny w gospodarowaniu majątkiem kościelnym, w ostatnim roku życia zdążył odnowić jeszcze kościół filialny w Gniewkowie i przygotować wszystko do remontu i odnowienia kościoła farnego. Ks. Kan. Leon Mencel mało wymagał dla siebie. Był ujmujący w obejściu, gościnny, niesłychanie delikatny w odniesieniu do innych. Nie śmiał prosić o spełnienie czegoś, co dla niego wydawało się, że należy do oczywistych obowiązków. Tę jego kulturę ducha nieraz wykorzystywano uważając ją za miękkość. Sprawiało to mu głęboki ból, z którego zwierzał się niewielu. Wolał cierpieć w sobie, aby kogoś przypadkiem nie skrzywdzić. Ten szacunek z jakim odnosił się do każdego zdobył jemu szacunek wśród wiernych. Od pierwszych lat kapłaństwa słynął jako dobry kaznodzieja i spowiednik. Nie odmówił nigdy, gdy go proszono o posługę Słowa Bożego lub o pomoc w konfesjonale. Roztropny, niebłyskotliwy w pracy ale głęboki, pokorny w swej delikatności wspierał każdą inicjatywę innych bez cienia zazdrości. On sam każdą pracę rozpoczynał dopiero po dłuższym przemyśleniu i dokładnym jej rozplanowaniu. Cieszył się jak dziecko każdym sukcesem w pracy duszpasterskiej i długo ją przeżywał. Podobnie cierpiał długo w wypadkach niepowodzeń. Cierpiał tym bardziej, że wąski miał krąg osób, którym się zwierząt. Kochał Kościół Św., z synowskim zaufaniem i czcią otaczał swego Biskupa i Jego Sufraganów. Pozostawił po sobie pamięć dobrego człowieka. Wierni odpłacili się mu licznymi Mszami zamawianymi o spokój jego duszy.