Ks. Ludwik Jażdzewski (1838 - 1911)

Runął co dopiero jak dąb, sterczący ku niebu nad innych ks. prałat Wawrzyniak, ten nasz król czynu, - a teraz poległ jak żołnierz na posterunku ks. prałat Jażdzewski, wielki mistrz słowa w sejmie i parlamencie. Obydwóch śmierć zabrała wśród pracy dla dobra społeczeństwa. Jakiż to wzniosły przykład dla obecnego pokolenia i jego potomności w dalekie lata! Czym dla nas był ks. Jażdzewski w sejmie i parlamencie, o tym wiedział każdy, nie było sprawy, nas dotyczącej, której by nie był bronił do upadłego i nie poświęcił jej każdego tętna swego gorącego serca. I oto obecnie, spełniwszy obowiązki swoje kapłańskie w parafii, podążył do Berlina, aby być obecnym na ważnym posiedzeniu Koła w poniedziałek, gdy w sali posiedzeń Kała zbladł, zachwiał się, a przeniesiony do lokalu dla chorych, w dziesięć minut później oddał ducha Bogu. Poseł ks. Kapica zdołał mu jeszcze udzielić ostatnich Sakramentów św. na drogę wieczności. W całym sejmie powstał popłoch, bo ks. prałata Jażdzewskiego szanowali nawet przeciwnicy, że się nie uląkł nigdy, tylko zawsze gorliwie bronił świętej sprawy - a bronił jej do ostatniego tchnienia. Pod wrażeniem tego zgonu też marszałek sejmu zaraz na wstępie posiedzenia bardzo serdeczne poświęcił wspomnienie naszemu wielkiemu Zmarłemu, który przez lat tyle razem z naszym ukochanym Arcypasterzem Florianem wojował z zapałem przeciw wszystkiemu, co zmierzało ku zgnębieniu naszej religii św. i narodowości. Twardy orzech do zgryzienia podawał on nieraz rządowi pruskiemu, wytaczając skargi ludności polskiej, poparte niezbitymi dowodami, a ministrowie nieraz w ciężkim znajdowali się kłopocie, by odpowiedzieć na słowa, tak gorąco i szczerze tchnące miłością dla ludu polskiego, którego bronił z czystym i świętem przekonaniem! A bronił nas ten zacny prałat przez blisko 40 lat, bo od 1873 roku w sejmie pruskim, gdzie zasiadają nasi najzaciętsi wrogowie. Dlatego też ze łzami w oczach zapisujemy dzisiaj tę nową stratę w naszych najprzedniejszych szeregach narodowych i serdeczny ból serca powierzamy Temu, którego wyroki są niezbadane. Ks. prałat dr Ludwik Jażdzewski urodził się dnia 10 lutego 1838 roku w Poznaniu, liczył zatem lat 72. Uczęszczał do gimnazjum św. Maryi Magdaleny, po ukończeniu którego wstąpił do seminarium duchownego, po czym udał się do Monachium na studia i tam otrzymał stopień licencjata i doktora teologii. Celem uzupełnienia swojej wiedzy odbywał podróże po Niemczech, Szwajcarii, Włoszech, Francji, Belgii, Anglii Szkocji. Otrzymawszy w roku 1861 w Gnieźnie święcenia kapłańskie, pełnił funkcję nauczyciela religii przy zakładzie Panien Urszulanek w Poznaniu, zamkniętym później podczas walki kulturnej. Potem pełnił obowiązki mansjonarza w Poniecu i nauczyciela religii w gimnazjum krotoszyńskim. W roku 1862 powołano go za wpływem margrabiego Wielopolskiego na stanowisko kaznodziei katedralnego do Warszawy oraz na profesora teologii w tamtejszym seminarium metropolitalnym. Po wybuchu powstania w roku 1863 na życzenie Watykanu złożył zajmowane w Warszawie stanowisko i wyjechał do Drezna. W roku 1864 za wpływem hr. Zamoyskiego powołany został ks. dr Jażdzewski na apostolskiego misjonarza polskiego do Londynu. Potem dłuższy czas przebywał we Włoszech. Od roku 1866 do roku 1890 był proboszczem w Zdunach. Następnie przeniósł się do Środy i po śmierci ks. dziekana Antoniewicza pełnił urząd dziekana tamtejszego dekanatu. Od r. 1873 posłował na sejm pruski z okręgu jarocińsko - koźmińsko - krotoszyńsko - pleszewskiego. Posłował również do parlamentu Rzeszy od roku 1872 do 1887 i od roku 1890 do 1906. Od roku 1906 był członkiem historyczno - literackiego towarzystwa w Paryżu. Pracował także jako autor. Jego kazania i mowy wyszły drukiem w Warszawie, Poznaniu, Paryżu. Niech Mu Pan Bóg raczy dać wiekuiste szczęście, na jakie zasłużył, broniąc przez pół życia blisko świętej sprawy Bożej i swego narodu!