Ks. Kazimierz Rembacz (1927 - 2002)

Urodził się ks. Prałat Kazimierz Rembacz 26.XII.1927 r. w rodzinie rolnika Stanisława Rembacza i Władysławy zd. Wenska, w miejscowości Młyny, parafia Strzelno. Ochrzczony został w parafialnym kościele w Strzelnie, dnia 15 stycznia 1928 r. W rodzinie Rembaczów było 6 dzieci. Do szkoły podstawowej (4-klasowej) - uczęszczał w rodzinnych Młynach, blisko swego domu. Gdy miał 12 lat wybuchła wojna. Cała rodzina została wyrzucona z gospodarstwa i wywieziona do wsi Zabruzdy, powiat Garwolin. Tutaj pomagał w pracach polowych u państwa Kretów. Dalej się uczył, a nawet uczęszczał na Msze św. do oddalonego kościoła w Miastkowie Kościelnym. Natomiast w rodzinnych stronach - Strzelnie kościół był nieczynny i nie było tutaj żadnej szkoły dla Polaków. Po wojnie rodzina Rembaczów powróciła do swego gospodarstwa. Kazimierz pociągiem dojeżdżał do Gimnazjum im. Kasprowicza w Inowrocławiu. W 1948 r. zdał maturę. Następnie zgłasza się do Seminarium Duchownego w Gnieźnie, aby po 2 latach filozofii rozpocząć teologię w Poznaniu. Gdy byłem w Seminarium w Gnieźnie, na drugim roku filozofii spotkałem Ks. Kazimierza, który z całym swoim rocznikiem powrócił do Gniezna na ostatni rok studiów 1953/1954. Ks. Prymas był uwięziony, Bp. L. Bernacki - wydalony. Ks. Kazimierz Otrzymał święcenia kapłańskie wraz ze swymi kolegami 27.V.1954 r. z rąk Ks. Biskupa Władysława Surzyńskiego z Białegostoku. Neoprezbiter Kazimierz Rembacz został posłany na wikariat do parafii pw. NSPJ w Bydgoszczy. W 1958 r. zostaje skierowany na studia w Instytucie Katolickim w Paryżu i zamieszkuje w tamtejszym Seminarium Polskim. Po uzyskaniu licencjatu z teologii moralnej i socjologii uczył w paryskim Seminarium Polskim języka polskiego, nauki społecznej Kościoła. Był prefektem, a w końcu wicerektorem Seminarium Polskiego. W 1998 r. przechodzi na emeryturę, ale pozostaje jeszcze w seminarium jako opiekun, wówczas 97-letniego założyciela i długoletniego rektora Polskiego Seminarium w Paryżu Ks. Infułata Antoniego Banaszaka. Po jego śmierci, w 1999 r., Ks. Kazimierz wrócił do Polski i zamieszkał w Archidiecezjalnym Domu Księży Emerytów w Gnieźnie. Ks. Kazimierz Rembacz jest fundatorem wielkiego witraża - Chrystusa Zmartwychwstałego w kościele pw. św. Trójcy w Strzelnie i nowego pancernego tabernakulum w kościele pw. św. Ignacego we Wronowach. Ostatnie lata Ks. Kazimierz bardzo cierpiał. Sylwetka jego była coraz szczuplejsza, powoli się poruszał, ale zawsze prosto i z godnością. Mało mówił. Czułem, że spełniają się słowa pieśni: "Pij ten kielich z Bożej woli, do ostatniej kropli sącz i to serce co tak boli z sercem Bożym złącz". Pogrzeb zmarłego odbył się 10 grudnia 2002 r. na cmentarzu św. Piotra i Pawła w Gnieźnie. Mszy św. przewodniczył Bp Bogdan Wojtuś, a słowo Boże wygłosił Ks. Prałat Piotr Ratajczak. Było bardzo zimno. Bardzo przeżyłem ten pogrzeb i stale miałem w duszy słowa: "Rozbiorą moje mieszkanie i przeniosą jak namiot pasterski" (Iz 3 8) oraz "Niech mnie zaprowadzą na Twą górę świętą i do Twych przybytków" (Ps 43). Składam wyrazy podziękowania Ks. Dyr. Ryszardowi Kopczyńskiemu za zorganizowanie pogrzebu, drogim Siostrom za troskę nad zmarłym oraz za gościnne przyjęcie rodziny i kapłanów./Ks. Jan Trojanowski Dziekan Dekanatu Strzelno/
Miał duszę utkaną dobrocią...
Księdza Kazimierza wspominam bardzo serdecznie i z ogromną wdzięcznością. Spotkałem go po raz pierwszy w roku 1959 w Paryżu, w Polskim Seminarium przy rue des Irlandais. Należał do czwórki kapłanów studentów wysłanych na studia z archidiecezji Gnieźnieńskiej. Bardzo szybko zaprzyjaźniłem się tak z nim, jak i z późniejszym rektorem Seminarium Polskiego, Ks. Prałatem Piotrem Ratajczakiem oraz z późniejszym Biskupem Siedleckim, Ks. Bp. Janem Wiktorem Nowakiem. Razem podejmowaliśmy studia na Instytucie Katolickim przy rue d'Assas w Paryżu. Razem też podejmowaliśmy różne wyprawy po Francji i Europie. Nie zapomnę podróży po Włoszech w 1961 r., i w tym samym roku po Wielkiej Brytanii. Był miłym towarzyszem. Zmienialiśmy się przy kierownicy samochodu Simca; spaliśmy pod dwoma namiotami przegrodzonymi samochodem, a to z prostego powodu: w jednym namiocie spali "chrapiący", a w drugim "nie chrapiący". Poznaliśmy wspólnie dużo świata. Poznaliśmy przede wszystkim samych siebie i naszą szczerą przyjaźń. To była najcenniejsza sprawa naszych spotkań i wypraw. Przyjaźń ta trwała aż do ostatniej chwili życia Ks. Kazimierza. Ks. Rembacz był niezwykle gościnny. Wiele razy, gdy przyjeżdżałem do Paryża, a Seminarium było pełne innych gości, Ks. Kazimierz odstępował mi swoje mieszkanie, a sam lokował się w jakimś małym pokoiku kleryckim. Służył nie tylko mieszkaniem, ale i swoim czasem, a przede wszystkim sercem. Miał duszę utkaną dobrocią. Przez wiele lat pełnił funkcję wicerektora. Wiadomo, że to stanowisko wymaga wiele samozaparcia, subtelności i cnoty uwagi na potrzeby nie tylko szefa, ale przede wszystkim na potrzeby całej wspólnoty, która u niego szukała pomocy w załatwianiu przeróżnych spraw, na potrzeby także gości, albo też próśb napływających wprost z Polski. Dobrocią niezwykłą otaczał naszego byłego Rektora, Ks. Infułata Antoniego Banaszaka. Podziwiałem cierpliwość Ks. Kazimierza i synowskie wprost oddanie. Ks. Infułat dożył pięknego wieku. Niespełna sto lat. Wymagał wielkiej opieki. Znajdował u Ks. Kazimierza wielkie serce, i to dniem i nocą. Dziękujemy Ci, Przyjacielu, Księże Kazimierzu, za wszystko, za Twoje zatroskanie i za wszelkie dobre uczynki. "Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili" (Mt 25,40). Na koniec, przez ostatnie lata Twojego życia, nawiedził Cię Krzyż. Przyjąłeś go po kapłańsku. Niech Jezus Miłosierny, obdarza Cię Swoją radością. /Abp Stanisław Szymecki Białystok/